niedziela, 6 października 2013

Wyspiander..

W lipcu 1934 roku wezbrany i wylany z brzegów Dunajec zabrał ze starej chałupy ze wsi pod Tarnowem niewielki kufer. Zawartość  jego do dzisiaj nie znana, przypuszczalnie dla niejednego kolekcjonera malarstwa bezcenna. Kiedy wszyscy amatorzy sztuki szukali spuścizny po Stanisławie Wyspiańskim począwszy od pierwszych dni po jego głośnym pogrzebie, nikt  nie przypuszczał że u wiejskiego gospodarza sąsiada rodziny żony artysty przeleży ponad 30 lat  i zniknie w nurcie dzikiej rzeki część pamiątek po wielkim Artyście. Ostatnie bowiem lata i miesiące swojego życia Wyspiański często spędzał na wsi czy to w swoim kupionym domu w Węgrzcach Wielkich , czy też u rodziny żony we wsi Konary . Z dala od wielkomieszczańskiego Krakowa i codziennych męczących wizyt interesantów odpoczywał. Łapał ostatnie żywe chwile swojego krótkiego życia i malował. W pamięci starych mieszkańców pytanych  przeszło pół wieku  temu pozostał jako ciekawski i sympatyczny Panocek. Często przeprawiał się przez Dunajec, chodził okolicznymi drogami i polami zawszę z teczką i szkicował. Oszczędny jak zwykle w przybory przypuszczalnie wyłapywał co ciekawsze motywy i  chwile życia nieskażonej cywilizacją natury i przyrody. Malował również zabawy wiejskich dzieci . Niejednego historyka sztuki rozpala wyobraźnia co jeszcze mogło znajdować się w kufrze który zostawiał wyjeżdżając stąd z myślą że wróci. Być może były tam osobiste rzeczy artysty ? Ubrania, przybory toaletowe, bielizna, a może nawet jakaś mała część spuścizny literackiej?  Kto z Nas anonimowych miłośników sztuki pogardziłyby takim kuferkiem? Dziś nawet muzea mogą pomarzyć o takim skarbie kiedy wszystko dobrze skatalogowane co Wyspiańskiego a prywatni kolekcjonerzy wydaja fortuny na jego dzieła.


 
Stanisław Wyspiański
Portret dziewczynki w czerwonej sukience
 1895. Pastel. 46,5 x 32,5 cm.
Muzeum Narodowe w Warszawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz