W lipcu 1934 roku wezbrany i wylany z brzegów Dunajec zabrał ze starej
chałupy ze wsi pod Tarnowem niewielki kufer. Zawartość jego do dzisiaj
nie znana, przypuszczalnie dla niejednego kolekcjonera malarstwa
bezcenna. Kiedy wszyscy amatorzy sztuki szukali spuścizny po Stanisławie
Wyspiańskim począwszy od pierwszych dni po jego głośnym pogrzebie,
nikt nie przypuszczał że u wiejskiego gospodarza sąsiada rodziny żony
artysty przeleży ponad 30 lat i zniknie w nurcie dzikiej rzeki część
pamiątek po wielkim Artyście. Ostatnie bowiem lata i miesiące swojego
życia Wyspiański często spędzał na wsi czy to w swoim kupionym domu w
Węgrzcach Wielkich , czy też u rodziny żony we wsi Konary . Z dala od wielkomieszczańskiego Krakowa i codziennych
męczących wizyt interesantów odpoczywał. Łapał ostatnie żywe chwile
swojego krótkiego życia i malował. W pamięci starych mieszkańców
pytanych przeszło pół wieku temu pozostał jako ciekawski i sympatyczny
Panocek. Często przeprawiał się przez Dunajec, chodził okolicznymi
drogami i polami zawszę z teczką i szkicował. Oszczędny jak zwykle w
przybory przypuszczalnie wyłapywał co ciekawsze motywy i chwile życia
nieskażonej cywilizacją natury i przyrody. Malował również zabawy
wiejskich dzieci . Niejednego historyka sztuki rozpala wyobraźnia co
jeszcze mogło znajdować się w kufrze który zostawiał wyjeżdżając stąd z
myślą że wróci. Być może były tam osobiste rzeczy artysty ? Ubrania,
przybory toaletowe, bielizna, a może nawet jakaś mała część spuścizny
literackiej? Kto z Nas anonimowych miłośników sztuki pogardziłyby takim
kuferkiem? Dziś nawet muzea mogą pomarzyć o takim skarbie kiedy wszystko
dobrze skatalogowane co Wyspiańskiego a prywatni kolekcjonerzy wydaja
fortuny na jego dzieła.
Stanisław Wyspiański
Portret dziewczynki w czerwonej sukience
1895. Pastel. 46,5 x 32,5 cm.
Muzeum Narodowe w Warszawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz